poniedziałek, 6 lipca 2015

children of the revolution

Dzieci ulicy - tak można powiedzieć o tych "zasmarkańcach", które w tak swobodny i naturalny sposób wdzięczyły mi się do obiektywu. Współczesne dziecko ciężko odciągnąć od komputera, tableta, telewizora, karą natomiast jest wyjście na dwór. Te dzieci prawdopodobnie nie mają tych wszystkich gadżetów charakterystycznych dla współczesnego i nowoczesnego świata, ale...mają siebie i na pewno się nie nudzą. :-)

Mój cel, a raczej zamierzony obiekt do zdjęć miał być zupełnie inny. Wyszłam z myślą fotografowania charakterystycznych dla mojego miasta miejsc, budynków...a wróciłam z pokaźnym zbiorem zdjęć dzieci. Moją uwagę przykuła grupka chłopców, którzy hałasując rozklekotanym zabawkowym samochodem, zwracali na siebie uwagę wszystkich przechodniów. Odruchowo zaczęłam robić im zdjęcia, chłopcom tak się spodobało, że w mgnieniu oka zwołali resztę ferajny. Zleciały się dzieci z pobliskich podwórkowych bram, każde dziecko chciało zapozować i mieć swoje zdjęcie. Jedna dziewczynka "Pse Pani, cy my będziemy tak sławni jak ten pan na plakacie?" (palcem pokazując na Piotra Adamczyka reklamującego jakiś bank).
Będziecie. ;-)